Aktualności

„Woda i ja ”- zajęcia kształtujące polisensoryczne wzorce bazowe uczenia się w nurcie ekologicznym

Pomysł na te zajęcia powstał dawno temu, z małymi przerwami są one prowadzone  na pewno dłużej, niż 15 lat.

Najpierw proponuję rozwikłać dość zagadkowy tytuł zajęć. Co to są polisensoryczne wzorce bazowe uczenia się ? To, po prostu uczenie się na podstawie własnych doświadczeń w bogatym sensorycznie środowisku. Taka potrzebę mamy praktycznie przez całe życie. A co funduje nam system edukacji formalnej ? Siedzieć ( bez ruchu )  ! patrzeć, ale tylko prosto przed siebie, słuchać, notować. Jaki jest finał takiego procesu uczenia się? Zapominamy, zapominamy, powtarzamy i znowu zapominamy. Taki sposób uczenia się jest również pozbawiony emocji, w końcu tracimy zainteresowanie tym, czego mamy się nauczyć. Przekazywanie wiedzy opiera się oczywiście w dużym stopniu na języku, ale możliwość osobistego doświadczania za pomocą zmysłu wzroku, słuchu, dotyku, smaku i równowagi sprawia, że zapamiętujemy o wiele więcej i na dłużej. To jest szczególnie ważne w dzisiejszych czasach zdominowanych przez obraz w dwóch wymiarach.

Dobrym przykładem jest pojęcie – rzeka. Słowo przywołuje obraz i większość dzieci na hasło ,, rzeka ” oczami wyobraźni widzi wodę w formie wstążki, jako płaski obraz. Tylko te dzieci, które obcowały z rzeką realnie wiedzą, że rzeka może być płytka i głęboka, że woda przy wchodzeniu do rzeki sięga coraz wyżej i dlatego nie wolno samemu wchodzić do rzeki, bo to jest niebezpieczne. W ten sposób, w sposób intuicyjny kształtuje się pojęcie objętości. Na pewnym etapie zajęć przerabiamy zjawisko powodzi i dzieci nie mogą zrozumieć, dlaczego woda nie mieści się w rzece i w końcu wylewa, zalewając okolicę. Dzieci, które doświadczyły tego, że rzeka ma dno, że początkowo jest płytko, a potem coraz głębiej ( pomijając rzeki górskie, mające inny charakter ) są sobie w stanie wyobrazić, że rzeka to nie wstążka, ale raczej rów, wąwóz, zagłębienie w ziemi wypełnione wodą i że ta woda może się nie zmieścić, jeżeli będzie jej zbyt dużo.

Dlatego zajęcia mają formę warsztatów angażujących różne zmysły : dzieci słuchają informacji i zagadek,  oglądają i dotykają różnych eksponatów obrazujących środowisko wodne, nasłuchują ,, głosu” wielkiej muszli, definiują pojęcia, tworzą zagadki słowne i poprzez ruch, rysują, malują, obserwują, jak woda zamienia się w parę, a para w rosę.

Tematyka zajęć jest dość obszerna i obejmuje różne zagadnienia np. pod jaką postacią woda występuje (para, lód, śnieg, grad, rosa, deszcz, mgła), jakie zjawiska pogodowe związane są z wodą np. burza, sztorm, powódź, tsunami, tęcza. Starsze dzieci dowiadują się jaki jest obieg wody w przyrodzie, na czym polega parowanie i dlaczego raz pada deszcz, a czasami grad. Wszystkie dzieci dowiadują się jaki lokator  mieszkał pierwotnie w muszli, i że rafa koralowa nie jest rośliną a zwierzęciem, które w dodatku zjada inne maleńkie zwierzątka. W dodatku rafa wcale nie jest miękka, chociaż wygląda tak delikatnie.

Drugi etap zajęć to prezentacja wielu fotografii zwierząt żyjących w wodzie słonej, czyli w morzach lub w oceanach i żyjących w wodzie słodkiej, czyli w jeziorach i w rzekach.Następuje wymiana informacji, gdzie zwierzęta żyją, co jedzą, czy są groźne dla ludzi lub innych zwierząt. Tutaj wiedza dzieci jest bogata, często wiedzą, że meduza może poparzyć, krokodyl może zjeść antylopę lub człowieka, a ogromny homar prezentowany na zajęciach może zostać zjedzony przez człowieka.

Dzieci są dobrymi obserwatorami i mają również swoje własne koncepcje. Najbardziej lubię dziecięce koncepcje na temat skąd bierze się woda w kranie w okolicach Turku. Najczęściej woda płynie do nas z tego miejsca, w którym dziecko widziało ją po raz ostatni. Jeżeli było na wakacjach nad morzem, często myśli, że płynie właśnie stamtąd. Wielkim zaskoczeniem jest informacja, że woda pochodzi z głębi ziemi i tutaj znowu przewagę mają ci szczęśliwcy, którzy mieli okazję zajrzeć do studni u babci na wsi, a jeszcze lepiej opuścić na kołowrotku wiaderko, nabrać wody i wyciągnąć ją w górę.

Trzeci etap zajęć to praca zbiorowa, w grupach polegająca na narysowaniu na dużych arkuszach kartonu środowiska wodnego, słodkowodnego lub słonowodnego. To powtarzanie i utrwalanie zdobytych wiadomości, nie można narysować krokodyla w morzu, a misia polarnego w jeziorze, obok plaży, jeżeli rysujemy niedźwiedzia  polarnego to wypadałoby narysować foki a później ryby, aby każde zwierzę mogło liczyć na obiad. Wspólne rysowanie jest bardzo dobrą okazją do obserwowania relacji społecznych w grupie lub w klasie. W klasach ,,0” dzieci rysują raczej wspólnie, w klasach II-III czasami toczy się dyskusja o przywództwo i to wybrany ,,kierownik” decyduje kto, co będzie rysował.

Na koniec mała refleksja, czy coś się zmieniło, na przestrzeni tych 15 lat? Myślę, że tak. Systematycznie spada liczba dzieci, które widziały żywą żabę (w tym roku były to 3 osoby ), złowiły same rybę, widziały drzewo ścięte przez bobry. Wzrasta ilość dzieci, które wiedzą, że homara się je, że krokodyl to drapieżnik, a meduza parzy, które na zdjęciu rozpoznają konika morskiego, natomiast nigdy nie złapały pasikonika w trawie.

Świadczy to, o tym, że staramy się przekazać dzieciom jak najwięcej wiedzy. Czy możemy zrobić coś jeszcze ?   No pewnie, pokażmy im prawdziwą żabę, bociana, ślimaka, małe rybki w jeziorze, studnię, a kiedy spadnie grad pozwólmy pozbierać go i położyć na dłoni, dotknąć, obejrzeć, poczuć, jaki jest zimny. Obserwujmy razem przyrodę, pokażmy rosę, tęczę, błyskawicę w czasie burzy.

Pamiętajmy : żadne zabawki ze sklepu nie zastąpią doświadczania świata poprzez wszystkie zmysły.

I na koniec najbardziej dramatyczne pytanie dzieci, jakie padło? W tym roku w grupie sześciolatków w PP nr 6  w Turku : ,, czy woda kiedyś się skończy?” To pytanie każdy dorosły powinien zadawać sobie przynajmniej raz dziennie

Barbara Łuczak - psycholog, Barbara Piąstka - Dopieralska - pedagog.

Galeria